I Międzynarodowy Land Art Festiwal Lubartów-Kozłówka 26.06-01.07.2012
Pierwszego lipca do kozłowieckiego parku przybyli miłośnicy sztuki i natury.
W tym dniu zakończył się bowiem trwający od 26 czerwca I Międzynarodowy Land Art Festiwal.
Przez tydzień artyści z Francji, Finlandii, Niemiec, Anglii, Litwy oraz Polski pracowali
nad realizacjami, do których tworzenia używali tylko materiałów pochodzących ze środowiska naturalnego.
Tworzywem artystycznym były korzenie, gałązki wikliny, rozmaite kamienie, ścinki kory, gont i drewniane bale.
W różnych zakątkach zespołu pałacowo-parkowego powstały niezwykłe instalacje. Można odszukać je
zarówno na polankach, alejkach parkowych, trawnikach, wśród drzew, ale też ukryte gdzieś głęboko w zaroślach.
Otwarta formuła festiwalu, w której nie narzucono żadnej
problematyki czy ścieżki tematycznej, pozwoliła artystom swobodnie
wyrazić swoją wizję, ideę oraz postawę estetyczno-artystyczną.
Pożądany był jedynie szacunek dla natury oraz historycznej i
zabytkowej tkanki Zespołu Pałacowo-Parkowego w Kozłówce. Każdy z
artystów pracował indywidualnie, ale w międzyczasie było wiele
okazji na rozmowę, wymianę poglądów i przemyśleń. Cała grupa
zaprzyjaźniła się ze sobą i z Kozłówką, a to co zostało stworzone
w parku to ich refleksja nad tym miejscem.
Dietmar Voorwold z Niemiec i Linda Gorgon z Wielkiej Brytanii
zatytułowali swoje instalacje: „Miejsce relaksu” i „Miejsce
odpoczynku”. Zapewne jest to korespondencja z parkiem, który dla
odwiedzających jest takim właśnie miejscem. Nie bez znaczenia jest
sama forma obydwu instalacji w postaci koła i kosza. Tworzą one
bowiem bezpieczną przestrzeń, w której można znaleźć spokój i
schronienie.
Na polance, sąsiadującej z Dietmarem, działał litewski florysta Jurgis Ramanauskas, którego instalacja zbudowana z długich pali
wbitych w ziemię pod różnymi kątami, oglądana z różnych miejsc parku, zbiega się ze sobą tworząc jeden punkt.
Rafał Eret stworzył „Zjawisko”. Realizacja całkowicie została
wykonana z wiklinowych pędów wynurzających się spod ziemi, tworząc
trzy zjawiskowe uformowane kępy.

instalacja - Rafał Eret
|
Dwa leżące obok siebie głazy narzutowe zainspirowały Marcina
Jabłońskiego do zaaranżowania "relacji". Instalacja została wykonana
z różnej długości nieheblowanych ścinków w bitych w ziemię. Praca
odzwierciedla relacje międzyludzkie, które są pełne wzlotów i
upadków a także jasnych i ciemnych dni.

realizacja - Marcin Jabłoński
|
Nieopodal przy alei grabowej Monika Kudłacz wykorzystała ciekawe
zjawisko przyrodnicze, naturalną granicę między łąką a mchami, które
ścielą się obficie w cieniu grabiny. Realizacja jest bardzo rozległa
i składa się z kilku elementów. Linia stworzona z cienkich gontowych
deseczek stanowi otwartą granicę, którą można jednak w każdej chwili
zamknąć.

Monika Kudłacz przy pracy
|
Tuomas Korkalo pochodzący z Rovaniemi zachwycił się promieniami
słonecznymi, przebijającym się z trudem przez gęstą kopułę drzew .
Swoje dwie niezwykle delikatne, ale będące w wyraźnym kontraście do
otoczenia, realizacje nazwał "smugami światła"
W najdalszym zakątku parku, w poprzek alei rozpostarł swoją
pajęczynę Olivier de Sepibus. Artysta z Francji, szukał odpowiedzi
na nurtujące go zagadnienie - jak natura funkcjonuje wspólnie z
kulturą. Na pomysł wpadł w momencie, gdy większość prac była w fazie
końcowej, ale jego mobilizacja była tak ogromna, że nie jadł, nie
spał, tylko pracował. Zaowocowało to chyba najbardziej zaskakującą i
największą przestrzennie realizacją. Plątanina sznurka rozpięta
między drzewami, której centrum stanowi ławka. Olivier zatytułował
swoją pracę „Pokój na Ziemi”
W tej wyliczance nie można pominąć Ryszarda
Litwiniuka, znakomitego polskiego rzeźbiarza na stale mieszkającego w
Kanadzie. Bezpośrednią inspiracją dla artysty były bocianie
gniazda, które jak mówił podczas wernisażu, są nierozerwalną częścią
polskiego krajobrazu i które po wielu latach emigracji miał
szczęście ponownie zobaczyć na lubartowskiej ziemi. Instalację
całkowicie zbudowaną z korzeni obejrzeć można na centralnej alei tuż
przy fontannie.
|